Wybór padł na Kazachstan

2024-09-30 | autor: Klaudia Cwołek (Gość Gliwicki)
fot. ks. Grzegorz Lepiorz

O swoim wyjeździe na misje na Wschód, zainteresowaniu historią zesłańców i fascynacji osobą bł. Władysława Bukowińskiego mówi ks. Grzegorz Lepiorz.

Klaudia Cwołek: W 15. roku kapłaństwa rozpoczyna Ksiądz nowy rozdział w swoim życiu. Skąd decyzja o wyjeździe do Kazachstanu?

Ks. Grzegorz Lepiorz: Od kilku lat towarzyszy mi myśl o Kościele w jego wymiarze powszechnym, nie tylko w Polsce, ale na różnych kontynentach, z różnymi narodami, rasami i językami. Szczególnie bliski jest mi kierunek wschodni, bo rozczytywałem się w losach polskich zesłańców, którzy w latach 30. XX wieku zostali skazani na wywózkę i doświadczali nieludzkich warunków życia, pracy, rozstania i rozłąki z najbliższymi oraz ojczyzną. Przy tym wszystkim odznaczali się wielką wiarą i miłością do Boga i Matki Najświętszej. Zainteresowałem się też bliżej postacią apostoła Kazachstanu ks. Władysława Bukowińskiego, beatyfikowanego w 2016 roku, który wiele lat spędził w sowieckich łagrach, cudem ocalał od śmierci w momencie egzekucji i życie poświęcił pracy duszpasterskiej na Wschodzie, nadal narażając się na represje i uwięzienie.

Nasi czytelnicy poznali już Księdza jako wielkiego miłośnika św. Edyty Stein przy okazji osobistych pielgrzymek jej szlakiem. Nie pomyślał Ksiądz o wyjeździe do Niemiec, które też potrzebują kapłanów?

Kiedy rozeznawałem decyzję o misjach, Edyty Stein jeszcze tak dobrze nie znałem. Pozostaję sercem przy kierunku wschodnim, gdzie wybór padł na Kazachstan. Ale u celu tegorocznej pielgrzymki do Bad Bergzabern, gdzie po latach poszukiwań, w wieku 30 lat Edyta Stein przyjęła chrzest i Pierwszą Komunię, miałem bardzo piękne spotkanie. Szukając noclegu, wybrałem losowo jeden z adresów i okazało się, że to hotel zarządzany przez panią Swietłanę, która urodziła się w Kazachstanie i żyła tam 28 lat, a od ponad 30 lat mieszka w Niemczech. Porozmawialiśmy o Kazachstanie i to było piękne zwieńczenie mojej dziesięciodniowej pieszej pielgrzymki. Wierzę, że św. Edyta Stein – Teresa Benedykta od Krzyża będzie mi towarzyszyć także na Wschodzie.

Żeby wyjechać, trzeba mieć zgodę swojego biskupa. Nie było problemów wobec powstających braków kadrowych wśród duchowieństwa w naszej diecezji?

W marcu 2022 roku udałem się z prośbą o zgodę na wyjazd do biskupa Jana Kopca i jej nie otrzymałem właśnie ze względu na brak księży, ich choroby i śmierć. Wtedy biskup ewentualną pozytywną decyzję zostawił już swojemu następcy. Dziś jestem wdzięczny za te dwa lata przetrzymania, bo teraz moja motywacja wyjazdu jest jeszcze głębsza, bardziej zakorzeniona w modlitwie. W tym czasie byłem wikarym w Rudach, dzięki czemu poznałem od środka życie sanktuarium Matki Bożej Pokornej. Kiedy bp Sławomir Oder objął rządy w diecezji gliwickiej, moją prośbę przedstawiłem ponownie. Wstępnie otrzymałem zgodę i zostałem poproszony o napisanie listu motywacyjnego. Sprawa zaczęła nabierać konkretnych kształtów i od października zeszłego roku miałem ustne zapewnienie o możliwości wyjazdu. W lutym br. razem z bp Sławomirem byliśmy przez osiem dni w Kazachstanie, bliżej poznając tamtejsze warunku życia Kościoła.

Jak wygląda sytuacja diecezji, do której Ksiądz się udaje?

Kościół w Kazachstanie podzielony jest na trzy diecezje i jedną administraturę apostolską. Wszystkie razem tworzą metropolię w Astanie. Każda diecezja jest o około dwa i pół razy większa niż Polska. Byliśmy bardzo pięknie przyjęci przez arcybiskupa Astany Tomasza Petę, który jest Polakiem. Przez spotkania z misjonarzami i siostrami zakonnymi poznawaliśmy tamtejszy Kościół. Archidiecezja Astana, gdzie będę przydzielony, ma około 40 parafii i duże odległości między poszczególnymi kościołami. Odwiedziliśmy m.in. maryjne narodowe sanktuarium Królowej Pokoju w Oziornoje, gdzie w 1941 roku miał miejsce cud różańcowy. W czasie wielkiego głodu mieszkańcy modlili się do Matki Bożej o ratunek i w uroczystość Zwiastowania NMP topniejąca woda wypełniła wyschnięte jezioro, w którym pojawiło się mnóstwo ryb, które uratowały ludzi od śmierci głodowej. Byliśmy też w diecezji w Karagandzie, gdzie w katedrze znajdują się relikwie bł. ks. Władysława Bukowińskiego. Kościół w Kazachstanie, mimo że liczebnie jest niewielki, stara się być światłem świata i solą ziemi. Ta mała trzódka, która tam żyje, wciela w życie Dobrą Nowinę i świadczy o Jezusie Chrystusie.

Gdzie konkretnie będzie Ksiądz pracował?

W parafii św. Józefa w Makińsku, oddalonym od Astany o ok. 200 km. Nie miałem jeszcze okazji bliżej poznać parafii, wiem, że zastąpię tam ks. Dmitrija Briukowa. który zostaje przeniesiony do seminarium. Do tej parafii należą jeszcze dwie kaplice w innych miejscowościach, oddalonych o około 60–70 km, gdzie będę odprawiał Msze Święte. Oprócz tego są jeszcze dwie inne wioski, gdzie będę celebrował Eucharystię i udzielał sakramentów w domach. Bardzo cieszę się z obecności tam, na miejscu, sióstr szarytek ze Zgromadzenia św. Wincentego a Paulo. Są to Polki, które zajmują się kuchnią dla ubogich, pracują w dziełach miłosierdzia i katechizują. Na pewno pomogą mi wejść w kazachską rzeczywistość. To na początku będzie duże ułatwienie, bo prawdopodobnie już po dwóch tygodniach zostanę w parafii jako jedyny ksiądz.

Do najbliższego kapłana jak będzie daleko?

Jak na tamte warunki to bardzo blisko, bo 45 km. W Szczucińsku pracuje ks. Dawid Sładek, który pochodzi z archidiecezji katowickiej. Odwiedziliśmy go już podczas lutowego pobytu.

Jak Ksiądz przygotowywał się do misji?

Nie przeszedłem przez Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie, jak wielu misjonarzy. Gdy już miałem wstępną zgodę biskupa, zacząłem kurs online języka rosyjskiego dwa razy w tygodniu. Ufam, że na miejscu przyspieszę poznawanie języka. Poza tym w ramach duchowego przygotowania czytałem encyklikę św. Jana Pawła II Redemptoris missio i cały czas jestem w kontakcie z kapłanami tamtejszej diecezji.

Ile potrwa ta misja?

Według planu trzy lata, z możliwością przedłużenia. Po każdym roku przysługuje mi 30 dni urlopu. Jeśli pojawią się jakieś problemy, to – jak zapewnił bp Sławomir – jest możliwość wcześniejszego powrotu, drzwi w diecezji gliwickiej są otwarte.

Co będzie dla Księdza największym wyzwaniem?

Nie wiem, choć różne sprawy chodzą mi po głowie, ale dopiero na miejscu przekonam się, co może być najtrudniejsze. Na pewno warunki atmosferyczne, bo zima w Kazachstanie jest bardzo sroga, minus 30 stopni Celsjusza to norma. Wyzwaniem jest też język. Podstawy rosyjskiego znam, ale żeby poznać jego ducha i komunikatywnie rozmawiać na każdy temat, potrzeba mi jeszcze czasu, nauki i cierpliwości. Jeden z księży, który jest tam już 30 lat, pocieszył mnie, mówiąc, że najważniejsze, żebym na początku umiał dobrze Mszę św. odprawić po rosyjsku. A to już potrafię. Jeśli powstaną trudności, to na miejscu będę się z nimi mierzył, staram się nie tworzyć zbędnych scenariuszy.

Zostawia Ksiądz w Polsce brata bliźniaka, z którym razem przyjmowaliście święcenia kapłańskie. Jaka była jego reakcja na pomysł o wyjeździe?

Spokojna, powiedział coś w tym rodzaju, że to jest moje życie i moje kapłaństwo. Jeśli mam takie marzenie, odkrywam, że to jest powołanie zgodne z wolą Bożą, to warto za tym pójść, a on będzie mnie zawsze wspierał modlitwą i dobrym słowem. Wylatuję 2 października bezpośrednio z Warszawy do Astany. Lot potrawa 6,5 godziny. Dzisiaj, mimo wielkich odległości, jest możliwy regularny kontakt i na niego liczę. Kilkadziesiąt lat wcześniej byłoby to o wiele trudniejsze.

Msza św. pod przewodnictwem bp. Sławomira Odera z posłaniem misyjnym odbędzie się 27 września o 18.00 w parafii NMP Wspomożenia Wiernych w Gliwicach-Sośnicy.

Ks. Grzegorz Lepiorz

urodził się w 1984 roku w Zabrzu. Pochodzi z parafii NMP Wspomożenia Wiernych w Gliwicach-Sośnicy. Święcenia kapłańskie przyjął 30 maja 2009 roku w Gliwicach. Był wikarym w parafiach NMP Matki Kościoła w Zabrzu-Helence, św. Barbary w Bytomiu i od 2022 roku w parafii Wniebowzięcia NMP w Rudach. Pełnił funkcję opiekuna duchowego Górnośląskiego Klubu Przyjaciół Camino. 2 października wyjeżdża do Kazachstanu.

Powrót