STATIO II: Spotkanie z Kard. Gerhardem Müllerem w Bytomiu

2024-04-21 | autor: Diecezja Gliwicka
/FOTO GOŚĆ

Publikujemy pełne treści kazania i konferencji kard. Gerharda Müllera wygłoszonego podczas spotkania w ramach Kongresu Eucharystycznego w Bytomiu (20 kwietnia br.).

HOMILIA

"Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu Chryste, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w Chwale".

Umiłowani w Chrystusie Panu Siostry i Bracia,

"Kościół żyje dzięki Eucharystii [Ecclesia de Eucharistia vivit]" (EE 1) - to pierwsze słowa dokumentu świętego Jana Pawła II. Są one stwierdzeniem pewnego faktu i zarazem zachętą skierowaną do każdego ochrzczonego człowieka, który jako członek Kościoła żyje i ma żyć dzięki Eucharystii. W niej spotykamy Tego, który jest Życiem, to znaczy Jezusa Chrystusa. Najświętszy Sakrament wypełnia obietnicę daną przez Boskiego Zbawiciela: «A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata» (Mt 28, 20). Komunia święta umożliwia nam realne choć ukryte zjednoczenie się z Tym, którego - jak ufamy - spotkamy kiedyś w wieczności "twarzą w twarz". Jaki związek z ofiarą Krzyżową Jezusa Chrystusa ma Eucharystia? Dzięki Eucharystii jedyna ofiara krzyżowa Jezusa Chrystusa uobecnia się w różnych miejscach globu ziemskiego, w każdym czasie. Przez to ludzie wszystkich pokoleń otrzymują łaski zbawcze, które wszystkie bez wyjątku zostały wysłużone przez Zbawiciela na krzyżu. Ponadczasowe trwanie, dzięki Eucharystii, ofiary krzyżowej umożliwia każdemu z nas włączenie w nią naszych duchowych ofiar, aby przyczynić się do zbawienia świata.

«Pan Jezus tej nocy, której został wydany» (1 Kor 11, 23), ustanowił Ofiarę Eucharystyczną swojego Ciała i swojej Krwi. Słowa apostoła Pawła przypominają nam dramatyczne okoliczności, w jakich narodziła się Eucharystia. Zawiera ona niezatarty zapis męki i śmierci Pana. Nie jest tylko przywołaniem tego wydarzenia, lecz jego sakramentalnym uobecnieniem. Jest ofiarą Krzyża, która trwa przez wieki. Prawdę tę dobrze wyrażają słowa, jakimi w rycie łacińskim lud odpowiada na wypowiadaną przez kapłana aklamację: «Oto wielka tajemnica wiary» - «Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu!». (EE 11)

Przez ustanowienie Eucharystii Kościół i cała ludzkość została wyjątkowo obdarzona przez Boga. Tym otrzymanym podwójnym darem jest sam Jezus Chrystus realnie obecny pod postaciami eucharystycznymi oraz przyniesione przez Niego światu zbawienie: "Jest to dar z samego siebie, z własnej osoby w jej świętym człowieczeństwie, jak też dar Jego dzieła zbawienia". (EE 11) Dzięki Eucharystii pokolenia ludzkie wszystkich czasów mają kontakt z prawdziwym Zbawicielem, Człowiekiem-Bogiem, oraz z Jego zbawczym dziełem tzn. z Jego ofiarą krzyżową i z Jego zmartwychwstaniem.

Możemy zadać sobie pytanie: czy Pismo Święte potwierdza nauczanie Kościoła o tym, że Msza święta jest nie tylko pamiątką ofiary Krzyża, ale również jej przedłużeniem, uobecnieniem? Tak. Wskazują na to słowa Zbawiciela, który, ustanawiając Eucharystię, nie ograniczył się jedynie do powiedzenia: «"To jest Ciało moje", "to jest Krew moja", lecz dodał: "które za was będzie wydane..., która za was będzie wylana" (Mt 26, 26.28; Łk 22, 19-20). Nie potwierdził tylko, że to, co im dawał do jedzenia i do picia, było Jego Ciałem i Jego Krwią, lecz jasno wyraził, że ma to wartość ofiarniczą, czyniąc obecną w sposób sakramentalny swoją ofiarę, która niedługo potem miała dokonać się na krzyżu dla zbawienia wszystkich». (EE 12). Tak więc nauka o uobecniającej się w czasie Mszy świętej ofierze krzyżowej ma swój fundament biblijny i nie może być uważana za wymysł Kościoła.

Jezus złożył na krzyżu ofiarę zbawienia, oddał swoje życie za naszą szczęśliwą wieczność. Chciał On także ludziom wszystkich czasów umożliwić uczestnictwo w tym decydującym dla ich zbawienia wydarzeniu. Ustanowił więc środek, który pozwala włączyć się w Jego ofiarę i korzystać z jej zbawiennych owoców. Środkiem tym jest Eucharystia. Jezus złożył na krzyżu ofiarę ze swego życia "i wrócił do Ojca, dopiero wtedy, gdy zostawił nam środek umożliwiający uczestnictwo w niej, tak jakbyśmy byli w niej obecni. W ten sposób każdy wierny może w niej uczestniczyć i korzystać z jej niewyczerpanych owoców."

Żywy, zmartwychwstały Chrystus staje się prawdziwie i realnie obecny pośród nas dzięki tajemniczej przemianie, którą Kościół nazywa przeistoczeniem, konsekracją lub transsubstancjacją. «Przez konsekrację chleba i wina dokonuje się przemiana całej substancji chleba w substancję Ciała Chrystusa, Pana naszego, i całej substancji wina w substancję Jego Krwi. Tę przemianę trafnie i właściwie nazwał święty i katolicki Kościół przeistoczeniem». (DS 1642.) Przemiana ta nazywa się też transsubstancjacją, czyli przemianą jednej substancji w drugą. Kościół wierzy i naucza, że po przeistoczeniu nie ma już substancji chleba ani wina, pozostają natomiast dostrzegalne dla nas dawne ich postacie. Tylko wiara poucza nas, że po konsekracji, pod postaciami chleba i wina, jest pośród nas realnie i substancjalnie obecny Jezus Chrystus. "Nie dostrzegaj - zachęca święty Cyryl Jerozolimski - w chlebie i winie prostych i naturalnych elementów, ponieważ Pan sam wyraźnie powiedział, że są Jego Ciałem i Jego Krwią: potwierdza to wiara, chociaż zmysły sugerują ci coś innego" (Katechezy mistagogiczne, IV, 6: A. Piédangel (ed.), SCh 126, 138; EE 15). W Eucharystii spotykamy się zatem z prawdziwym i żyjącym zmartwychwstałym Chrystusem, chociaż nasze oczy Go nie widzą.

Obecność Chrystusa w Eucharystii stanowi dla nas fundament nadziei na osiągnięcie zbawienia i na powstanie lepszego, bardziej sprawiedliwego świata. Nieraz zarzuca się chrześcijaństwu, że rozbudzana przez niego nadzieja na wieczne zbawienie, na niebo, na przyjście Chrystusa w chwale odwraca nas od rzeczywistości, od świata, w którym żyjemy, od potrzeb drugiego człowieka. Oczywiście, istnieje takie niebezpieczeństwo, ale tylko wtedy, gdy ktoś źle pojmuje nadzieję, gdy swoim rzekomym oczekiwaniem na przyjście Chrystusa w chwale, na odnowienie, którego On dokona, zasłania tylko swój egoizm, swoje lenistwo, bezczynność, obojętność na los bliźnich. Eucharystia powinna w nas rozbudzać tęsknotę za Chrystusem, którego przyjścia w chwale oczekujemy, ale ma równocześnie skłaniać nas do naśladowania Jego miłości, Jego troski o chorych, cierpiących, biednych. Wraz z Nim mamy się stać lekarzami chorego moralnie świata, nękanego przez konflikty, wojny i niezgodę.

Nadzieja rozbudzana i podtrzymywana w nas przez obecnego w Eucharystii Chrystusa skłania do działania bardzo konkretnego, którego nie można utożsamiać z chaotycznym aktywizmem. Tym konkretnym działaniem ma być naśladowanie Chrystusa, którego przyjmujemy w Komunii świętej. Ustanawiając Najświętszy Sakrament w czasie Ostatniej Wieczerzy, Jezus dał przykład swoim uczniom, do czego ich zobowiązuje spożywanie Jego Ciała i Jego Krwi. Jest to zobowiązanie do wypływającego z miłości służenia bliźnim tak, jak On sam to czynił i nadal czyni.

Jeżeli konsekwentnie i szczerze życiem swoim wykażemy, że zachowujemy Chrystusowe przykazanie miłości, możemy być pew­ni, że sprawdzą się w naszym życiu słowa, które kiedyś Jezus wypowiedział do tłumu: "Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim" (J 6, 56). Amen.

 

KONFERENCJA

Cieszę się bardzo, że mogę uczestniczyć w Kongresie Eucharystycznym w Diecezji Gliwickiej. Przybyłem do Was z Rzymu aby przekazać Wam kilka refleksji o najgłębszej tajemnicy obecności Boga w Jezusie Chrystusie w Eucharystii. 

Istota bycia chrześcijaninem nie polega na teoretycznym ujęciu rzeczywistości i jej przedstawieniu w naszym myśleniu, albo też w wymiarze etycznym czy społeczno-etycznym programie poprawy świata. Tym, co konstytuuje chrześcijanina, jest wyniesienie go do realnego uczestnictwa w boskiej naturze, które dokonuje się w relacjach Ojca i Syna oraz Ducha Świętego. Poprzez wlane boskie cnoty wiary, nadziei i miłości, rozpoznajemy Boga w Logosie - tak jak On rozpoznaje siebie. Mając Ducha Świętego w sercu, kochamy Boga tak, jak On sam jest miłością w jedności Ojca i Syna w Duchu Świętym i przekazuje nam siebie. W wierze mamy więc do czynienia z rzeczywistością Bożą, w tym, że jesteśmy faktycznie i realnie zdeterminowani przez trzy zasadnicze tajemnice zbawienia: Mysterium Trinitatis, Mysterium Incarnationis Verbi DiviniMysterium inhabitationis Dei in cordibus nostris

Dalszy tekst mego wystąpienia przeczyta w moim imieniu mój osobisty sekretarz ksiądz Sławek.

Dotykamy tu najbardziej fundamentalnych zasad bytu i poznania wiary katolickiej: rzeczywistości Boga w sobie i Jego obecności z nami. Pod względem ich ostatecznej kondensacji i syntezy mówimy o Realnej Obecności Chrystusa w Eucharystii, kiedy Bóg-Człowiek jest obecny w Kościele, swoim mistycznym Ciele, pod postacią chleba i wina, z całym Jestestwem swojej ludzkiej natury zamieszkującej w boskiej osobie Logosu - nierozdzielnej od Swojej boskiej natury i przebywającego pośród nas. Pełna rzeczywistość zbawienia i odkupienia wyraża się w słowie Jego samoobjawienia: "Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata" (J 6,51). 

Zasada katolicka wyrażona jest z największą odwagą, gdy Sobór Trydencki w I kanonie Dekretu o Eucharystii pozwala, aby historyczna obecność Boga w historycznym człowieku Jezusie z Nazaretu i Jego rzeczywista obecność w ciele eklezjalnym, czyli w Kościele, ukazywały w sakramentalnej obecności rzeczywistego i całego Chrystusa w Jego boskości i człowieczeństwie. Katolikiem jest tylko ten, kto wyznaje, że w sakramencie Najświętszej Eucharystii Bóg-Człowiek jest "prawdziwie, rzeczywiście i istotnie obecny -vere, realiter et substantialiter"[1].  Wykluczony z komunii katolickiej jest każdy, kto twierdzi, że Chrystus jest obecny w Eucharystii tylko w znaku i obrazie, albo tylko w efekcie, czyli wirtualnie, w elementach chleba i wina, i kto w ten sposób zaprzecza ich istotnej przemianie - transsubstancjacji - w substancję ciała i krwi Chrystusa. 

Bóg nie dystansuje się od nas. Nie unika kontaktu z nami. On nas dotyka i obejmuje. "Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust!" (Pnp 1,2). A Syn Boży wywyższony na krzyżu przyciąga wszystkich do siebie (J 12,32) i otwiera przed wszystkimi swoje Boskie Serce (J 19,34). „Ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany" (Rz 5, 5). Do wątpiącego apostoła Tomasza zmartwychwstały Pan mówi: "Podnieś rękę i włóż ją do mego boku i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!" (Jan 20,27). Chciałoby się, abyśmy ogarnięci takim oddaniem mogli odpowiedzieć: "Pan mój i Bóg mój" (J 20,28). Tak, możemy dotknąć Boga w ludzkim ciele, które Jego Syn przyjął z Maryi Dziewicy. "Albowiem Bóg (…) zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa" (2 Kor 4,6). 

Jam jest chleb życia (J 6,48)

Wypowiedzi Jezusa Ja Jestem identyfikują Go jako objawiającego Ojca. Jest Synem Bożym, współistotnym z Ojcem. On jest Słowem, które stało się ciałem. Poprzez swoje człowieczeństwo zapewnia ludzkości niezrównaną obecność swojej boskości. Tak jak Ojciec jest w Synu, a Syn w Ojcu jako jeden Bóg (J 10,30; 14,11), tak Jego uczniowie mieszkają w domu Ojca, który dla każdego ma przygotowane mieszkanie (J 14,2). "Dom i mieszkanie Boga" to nie mieszkanie pięknych dusz w królestwie ideałów, ale to Christus praesens, "Kościół, który Chrystus, Syn Boga żywego, przyszedł zbudować na skale, na Piotrze" (Mt 16, 16-18), który jest "Kościołem Boga żywego, filarem i podporą prawdy" (1Tim 3,15).

Ojciec i Syn przychodzą do tych, którzy wierzą i kochają, i zamieszkają razem z nimi (J 14,23). „W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was.Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie” (J 14, 20-22). Objawienie w sensie chrześcijańskim nie może być zredukowane do informacji o prawdach, które przekraczają naturalny umysł. Objawienie jest samoudzielaniem się Boga w łasce i prawdzie. 

W wielu ludzkich słowach Jezusa, które Szymon Piotr, reprezentujący cały Kościół, uznaje za "słowa życia wiecznego" (J 6,68), wypowiada się jedno Boskie Słowo "Słowo życia" (1J1,1), które było u Boga od zarania dziejów (bez żadnego początku doczesnego) i które jest Bogiem. Człowieczeństwo Jezusa jest "drogą", dzięki której dochodzimy do Jego boskości, w której Jezus, Pan, jest "prawdą i życiem" (J 14,6). Natura ludzka służy bóstwu Jezusa Chrystusa jako instrument osobiście (=hipostatycznie) z Nim związany i jako medium objawienia Jego boskiej chwały. Człowieczeństwo Chrystusa jest pierwotnym sakramentem komunikacji zadośćuczynienia i łaski synostwa z Bogiem. W sakramencie Ciała i Krwi ciało wcielonego Syna Bożego pozostaje na zawsze obecne w zgromadzeniu Jego uczniów, które jako ciało widzialne jest Jego cielesną obecnością w Kościele.

Mamy tu potrójny sposób mówienia o ciele Chrystusa, o Jego cielesnej obecności: o Jego ciele historycznym w Jego ziemskiej i przemienionej egzystencji, o Jego ciele sakramentalnym w Eucharystii i o Jego ciele eklezjalnym, czyli o Jego obecności w zgromadzeniu wiernych.

Ciało Syna Człowieczego to ciało Słowa, które przyjął Syn, naznaczone ranami ubiczowanego i ukrzyżowanego Chrystusa, przez które zostaliśmy uzdrowieni (Iz 52, 5). Tajemnicę osoby i misji Jezusa, który daje swoje ciało za życie świata, można zrozumieć tylko w Jego ofiarnej śmierci na krzyżu. "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3,16). Tutaj widzimy wewnętrzny związek w dynamice od wcielenia Słowa Bożego poprzez odkupieńczą ofiarę Chrystusa na ołtarzu krzyża do Jego trwałej obecności w eucharystycznym sakramencie Jego ciała i krwi.

Tylko ten, kto rozważa tajemnicę miłości Bożej w Duchu Świętym, może wyjść poza opór racjonalistycznego umysłu i pozytywistycznego ograniczenia horyzontu, ponieważ ciało człowieka bez Ducha Bożego jest bezużyteczne (J 6,63), a przemijające "ciało i krew" człowieka bez mocy Bożej "nie może odziedziczyć królestwa Bożego" (1 Kor 15,50).

Tu należy skierować wzrok na Chrystusa: „Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim. Świadczy On o tym, co widział i słyszał, a świadectwa Jego nikt nie przyjmuje.Kto przyjął Jego świadectwo, wyraźnie potwierdził, że Bóg jest prawdomówny.Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a z niezmierzonej obfitości udziela [mu] Ducha.Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne” (J 3,31-36).

Wewnętrzna logika przemiany chleba i wina w substancję Ciała i Krwi Chrystusa nie zależy od zwrotu w zakresie nowożytnej filozofii przyrody, który ogranicza pojęcie "substancji" do określonego składu materialnego (czyli oznacza jedynie causa materialiskonkretnego bytu ziemskiego). Wiara opiera się na Bożym Słowie, w którym ma udział poprzez Ducha Świętego. Eucharystyczna przemiana opiera się na symbolicznym charakterze tego, co stworzone, a więc na zdolności do realnej autokomunikacji Boga jako prawdy i życia człowieka, który istnieje konkretnie w swoim cielesnym, społecznym i historycznym świecie. Tajemnica realnej obecności Chrystusa w Jego przemienionej postaci cielesnej jest zakorzeniona w pierwotnym cudzie wcielenia Boga. 

Co jest tym cudem, przed którym padamy na kolana, aby oddać cześć Chrystusowi słowami apostoła Tomasza: "Pan mój i Bóg mój"? 

Zatem, na podstawie słów Chrystusa, w co wierzy Kościół na temat realnej obecności Chrystusa w liturgii i w Kościele?

To jest moja krew (Mk 14,24)

Kościół, w wiernej tradycji Apostołów, sprawuje Eucharystię, którą Syn Boży, Chrystus, polecił uczniom sprawować podczas Ostatniej Wieczerzy jako wieczną pamiątkę swojej męki. Przez komunię z Synem Bożym w ciele Chrystusa mamy wspólnotę z Trójjedynym Bogiem i udział w Jego życiu wiecznym w miłości Ojca i Syna i Ducha Świętego. "Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa?" (1 Kor 10,16). Picie z tego kielicha krwi Chrystusa przelanej na krzyżu obdarza nas komunią z perychorezą trzech Osób Boskich. "Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem.Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przezOjca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie" (J 6,54-57). Paweł przypomina Koryntianom, że po słowie o chlebie Jezus wziął kielich i podał go swoim uczniom, mówiąc: "Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej" (1 Kor 11,25). A apostoł dodaje dla wyjaśnienia: "Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej" (1 Kor 11,26n). 

W konsekracji wina i ukazaniu komunii ze swoją krwią, Jezus w Wieczerniku symbolicznie i realnie partycypował w swojej ofierze na krzyżu. Ustanowienie Najświętszego Sakramentu podczas Ostatniej Wieczerzy jest więc sakramentalną antycypacją ofiary krzyża, natomiast eucharystyczna ofiara Mszy Świętej jest jej sakramentalną realizacją. Kościół celebruje więc w Boskiej Liturgii niedzielną rzeczywistą pamiątkę paschalnego misterium krzyża i zmartwychwstania Jezusa aż do Jego powrotu i przyjęcia wszystkich zbawionych do wiecznego "przybytku Boga z ludźmi" (Ap 21,3). Krew bowiem Chrystusa, która wypłynęła z Jego ran przy składaniu ofiary na ołtarzu krzyża, jest "krwią przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów"(Mk 14,24; Mt 26,28; Łk 26,20). Nawet do pogan, dla których Bóg przymierza z Izraelem był daleki i obcy, odnosi się obietnica: "Ale teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa " (Ef 2,13).

W świetle samoobjawienia Chrystusa, przekazanego nam w świadectwie pierwotnego Kościoła, nie może być wątpliwości co do krzyża jako ofiary Nowego Przymierza i liturgii eucharystycznej jako sakramentalnej wizualizacji historycznie wyjątkowej ofiary Chrystusa na krzyżu oraz niebiańskiej, wieczystej liturgii ofiarowania Jezusa Ojcu. Ofiara daru życia Jezusa jest już z góry otwarta w dziękczynieniu Syna za przyjęcie boskości w wiecznym wyłonieniu się Syna z Ojca. Z wdzięcznością ofiarowuje Ojcu swoją boskość. A obie miłości jednoczą się wiecznie i docześnie w Duchu Świętym. Krew Chrystusa bowiem "oczyszcza nasze sumienie z martwych uczynków" i dlatego nas uświęca, ponieważ Syn Boży "złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu" (Hbr 9,14). Uczestniczymy w trynitarnej komunii miłości poprzez sakramentalną komunię z eucharystycznym Ciałem i Krwią Chrystusa. W swoim wcieleniu i dobrowolnym oddaniu się na śmierć na krzyżu (por. Flp 2, 6-11) pokonał i przyjął grzech jako zaprzeczenie koniecznego dziękczynienia człowieka Bogu za to, że został stworzony. Dlatego grzech został nie tylko odpuszczony, ale wina została unicestwiona i całkowicie zmazana w nieskończonym morzu coraz większej miłości Syna do wiecznego Ojca. Tak więc nasza Eucharystia jest realnym udziałem w dziękczynieniu Jezusa za wieczne przyjęcie Jego boskości. Obchodzi się ją w znaku ofiarowania Jego ludzkiego życia dla zbawienia świata. W ofierze my, członkowie Ciała Chrystusa, dziękujemy Bogu Ojcu w Duchu Świętym. Dziękujemy w Duchu Świętym przez Głowę Kościoła, bo "żyję dzięki wierze w Syna Bożego, który umiłował i wydał za mnie samego siebie" (Gal 2,20) "jako dar i ofiara miła Bogu". (Ef 5,2). Nie oklaskujemy więc, jak czynią to osoby postronne, udanego boskiego występu, wyczynu dobrego człowieka na naszą korzyść. Boga nie można czcić i wpływać na niego przez zewnętrzne ofiary, jak u pogan. Prawdziwy kult Boga polega na ofierze kościoła, gdy "przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje [=naszą ziemską egzystencję] na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej" (Rz 12, 1).

Ofiara Mszy Świętej jest więc sakramentalnym urzeczywistnieniem ofiary krzyża. Msza Święta jest ofiarą uwielbienia (hostia laudis) i dziękczynienia (eu-charistia). Jest to czczenie i uwielbienie Boga przez i w Chrystusie, który jest głową Kościoła. A we Mszy św. błaganie i pojednanie nie są same z siebie, ale dlatego, że pojednanie, którego dokonał Bóg, przyczynia się za nami w naszych codziennych grzechach i wadach według miary, w jakiej jesteśmy duchowo upodobnieni do Chrystusa[2].  My chrześcijanie, z pewnością nie powinniśmy grzeszyć. "Jeśliby nawet kto zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca -Jezusa Chrystusa sprawiedliwego.On bowiem jest ofiarą przebłagalnąza nasze grzechy,i nie tylko nasze,lecz również za grzechy całego świata" (1 J 2,1n).

Grzech pierworodny zostaje zmazany raz na zawsze w osobie ochrzczonej, która z wiarą prosi o ten sakrament, a wszystkie grzechy osobiste zostają odpuszczone. Osoba ochrzczona zostaje włączona w ciało Chrystusa, w Jego ludzką naturę. Dziecieństwo w Bogu oznacza udział w osobowej relacji Syna do Ojca w Duchu Świętym na mocy wcielenia Chrystusa i sakramentalnego włączenia w eklezjalne ciało Chrystusa. Ci, którzy chcą przystąpić do Komunii Świętej, a są świadomi ciężkich grzechów "prowadzących do śmierci" (1 J 5,16), muszą najpierw uzyskać przebaczenie przez Sakrament Pokuty lub przynajmniej żałować za swoje grzechy z doskonałą skruchą i postanowić wyznać swoje grzechy kapłanowi przy najbliższej okazji.

W luterańskim Confessio Augustana (CA 24) Ofiara Mszy jest całkowicie niezrozumiała dla reformatorów, ponieważ zakładając, że jest ona ludzkim dziełem samousprawiedliwienia, katolicy mieli rozumieć Ofiarę Krzyża jedynie jako odkupienie grzechów pierworodnych, podczas gdy rzekomo przypisywali Ofierze Mszy Św. odkupienie grzechów ciężkich po chrzcie. W ten sposób, poprzez ludzkie dzieła Ofiary Mszy Świętej, zagniewany Bóg zostałby pojednany. W rzeczywistości katolicy wierzą, że Ofiara Mszy Świętej jest identyczna co do istoty z Ofiarą Krzyża i różni się od niej jedynie jako obrzęd liturgiczny oraz poprzez aktualną wolę wierzących zjednoczyć się w darze ofiarnym z Ojcem. W jedynej ofierze, czyli na krzyżu i w jej liturgicznej realizacji, Syn, jako głowa Kościoła i całego stworzenia, ofiaruje się Bogu Ojcu, włączając wszystkie członki swego ciała w miłosny dar z siebie dla Ojca.  Co więcej, Bóg nie byłby przejednany, ponieważ Jego "gniew wobec grzechu świata" nie byłby immanentną zmianą w Jego boskiej istocie ani nawet zaburzeniem Jego trynitarnej relacji do samego siebie, ale dlatego, że koryguje i naprawia naszą zaburzoną relację do siebie, Boga trójjedynej miłości.

Kościół urzeczywistnia się w celebracji Eucharystii, w której uobecnia się jednocześnie słowo głoszenia. Dotyczy to przede wszystkim aspektu lokalnego. Eucharystia jest sprawowana w konkretnym miejscu z ludźmi, którzy tam mieszkają. Tam rozpoczyna się proces gromadzenia ludu Bożego. Kościół to nie klub przyjaciół, gdzie spotykają się ludzie o tych samych skłonnościach. Wezwanie Boga jest skierowane do wszystkich ludzi. Kościół pierwszych wieków od początku chciał być publiczny jak samo państwo, bo jest nowym ludem Bożym, do którego wszyscy są powołani. Dlatego do tej samej Eucharystii należą wszyscy wierzący żyjący w jednym miejscu: bogaci i biedni, wykształceni i niewykształceni, Żydzi i poganie, kobiety i mężczyźni. Tam, gdzie wzywa Chrystus, te różnice już się nie liczą (Gal 3, 28). 

Tym, co nas łączy, nie jest kilka wartości chrześcijańskiego Zachodu, ale centralne tajemnice zbawienia - objawienie historyczne, Trójca Święta, wcielenie boskiego Logosu, eschatologiczne wylanie Ducha Świętego, wiara w Chrystusa, rzeczywistość i skuteczność łaski, odpuszczenie grzechów, synostwo ochrzczonych, nadzieja zmartwychwstania ciała i życia wiecznego, miłość Boga i bliźniego jako wypełnienie wszystkich przykazań Pisma Świętego i Tradycji Apostolskiej, niepodzielnego chrześcijaństwa oraz chrzest, przez który stajemy się dziećmi i przyjaciółmi Boga i zostajemy włączeni jako członkowie do ciała Chrystusa, którym jest Kościół. Z tego mogą wypływać wszelkie wysiłki zmierzające do przezwyciężenia różnic w rozumieniu innych sakramentów, Eucharystii, święceń biskupich i rzymskiej posługi Piotrowej przynajmniej w takim stopniu, aby nie dzieliły one już wyznania wiary i wspólnoty kościelnej. 

To, czego Bóg od nas oczekuje i co my chrześcijanie jesteśmy winni dzisiejszej ludzkości, to wspólne świadectwo "jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa" (Ef 4,13).


Grzegorz Gwóźdź

Grzegorz Gwóźdź

Grzegorz Gwóźdź

Grzegorz Gwóźdź

Grzegorz Gwóźdź

Grzegorz Gwóźdź

Grzegorz Gwóźdź

Grzegorz Gwóźdź

Grzegorz Gwóźdź

Grzegorz Gwóźdź

Grzegorz Gwóźdź

Powrót