Kapłan przypomniał, że łaska sakramentu pokuty działa obiektywnie – nawet jeśli nic nie „czujemy”. Bo każda spowiedź to realne spotkanie z Jezusem. Każde rozgrzeszenie to uobecnienie Krzyża, który – choć wypowiedziany w kilkunastu sekundach – kosztował Boga cierpienie Jego Syna.
Konferencja była również mocnym wezwaniem do uczciwego rachunku sumienia i walki o łaskę uświęcającą. Nie chodzi o to, by „nigdy nie zgrzeszyć”, ale by nie trwać w grzechu. Nawrócenie to proces – czasem mozolny, upokarzający, ale zawsze możliwy.
Ks. Robert przypomniał też o trzech przeszkodach, które mogą unieważnić spowiedź: świadome zatajenie grzechu, brak żalu i brak postanowienia poprawy. Ale podkreślił zarazem, że nie ma takiego grzechu, którego Bóg nie mógłby przebaczyć. Największym zagrożeniem nie są nasze czyny, ale pycha, która mówi: „mojego grzechu nawet Bóg nie przebaczy”.
Sakrament pokuty to więcej niż pojednanie z Bogiem – to także pojednanie z Kościołem, z drugim człowiekiem, z samym sobą. Przywraca porządek, poczucie bezpieczeństwa i wolność. A to – jak mówił – zdrowie dla duszy.
Na końcu przypomniał słowa Jezusa: „Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”.
Nie chodzi o efekt. Chodzi o wytrwałość.
fot. Bożena i Grzegorz Gwóźdź